samedi 19 décembre 2015

Journal de bord

Vendredi 18 décembre

Nous avons pris notre rythme.
Robin assure bien ses quarts, le soir de 20 à 22h et le matin de 5 à 7h. Cela nous permet de bien nous reposer. Je fais 22h00-1h30 et Marcin 1h30-5h. Je reprends la relève à 7h. Dans la journée nous trouvons le moyen de faire une ou deux siestes dont la durée dépend de différents facteurs. Naturellement le petit déjeuner tend à se décaller vers 8h30-9h00, le temps que tout le monde émerge.
Manoé dort très bien. Comme elle n'a rien d'autre à faire elle a décidé de faire sortir quelques dents avec les petits désagréments que cela apporte. Erythème fessier, mais ici pas de souci pour courir les fesses à l'air sur le pont la journée, et quelques poussées de fièvre, il faut bien faire diminuer un peu le stock de notre pharmacie !
Cela ne l'empêche pas de préparer są rentrée au babygym dès le mois de mai, préparez vous les filles ! Elle monte sans souci les échelles des lits et les escaliers du bateaux et descend le tout avec précaution et encore une parade nécessaire. Coté équilibre, elle passe de longs moments assise sur le plan de travail pour cuisiner avec moi, calée avec un pied sur le coté, elle ne bouge pas malgré les vagues. Je pense que sur la poutre elle fera des ravages.

Coté école, il faut toujours se battre avec Robin pour qu'il avance. Pas pour qu'il se mette au travail, ça il le fait bien, mais son travail reste peu efficace et non productif.
Elouan a bien tendance à suivre le modèle...

Hier je nous ai offert le luxe d'un shortbread millionnaire qui devrait durer quelques jours. Pour ceux qui ne connaissent pas, demandez à l'ami g....gle. Et si vous essayez une fois, dites vous que vous recommencerez car c'est trop bon ! Par contre ne regardez pas l'apport calorique !

Coté ciel, aujourd'hui c'est couvert, mais l'essentiel : le vent, est là. Nous avons fait 20% de notre distance à parcourir. C'étrange car je n'ai pas l'impression d'être partie si loin et pour si longtemps.
Mathilde

J'ai l'impression que nous naviguons depuis longtemps et non seulement depuis mardi. C'est un sentiment positif. Nous avons quitté Port la Nouvelle il y a deux mois, mais seulement maintenant je ressens que nous avons commencé à naviguer.
A nous trois, avec Mathilde et Robin, nous avons trouvé notre rythme pour les quarts, les ris, les changements de voile et les manoeuvre de pêche. Je suis fier de mon équipage qui a fait de gros progrès et observe et analyse de manière autonome les informations des instruments de navigation – radar, anémomètre, gps – afin d'adapter le cap ou de modifier la surface des voiles. Mis à part le fait que naviguer avec un équipage un peu plus expérimenté peut être plus sûr, actuellement, ils me réveillent de moins en moins, et je ne peux pas m'en plaindre.

Le Lymbao semble être la seule coquille flottante sur terre. A la radio, silence, sur le radar, rien. Depuis trois jours nous ne voyons que de l'eau et le ciel, parfois nuageux, parfois étoilé. Le seul signe de vie ce sont les poissons volants qui rebondissent parfois sur le pont et la daurade que notre canne a attrapé cet après midi. Il n'y a pas de meilleur endroit de contemplation.
Marcin

Piątek 18 grudnia.

Nabieramy nasz rytm.
Robin pewnie stoi swoje wachty, wieczorem 20-22 i rano 5-7. To pozwala nam na trochę odpoczynku. Ja staję za sterem od 22 do 01.30 a Marcin od 01.30 do 5. O 7 przejmuję pałeczkę. W trakcie dnia – w zależności od okoliczności - udaję nam się uciąć kilka drzemek. Śniadanie opóźnia się w czasie do 0830 – 0900, wtedy kiedy wszyscy się już obudzą.
Manoe śpi bez problemów. Jako, że nie ma wiele więcej do robienia na pokładzie postanowiła wychodować kilka nowych zębów – włącznie z dyskomfortami z tym związanymi. Ma też trochę podirytowaną skórę na pośladkach, ale łódka to idealne miejsce żeby wystawić pupę na słońce z ciągu dnia, a kilka stanów podgorączkowych sprawia że sięgneliśmy do zapasów łodkowych medykamentów.
Tak czy inaczej nic nie powtrzymuje jej przed niesamowitym postępem fizycznym. Wchodzi i schodzi po drabinach na łóżka oraz po schodach z kadłubów do salonu. Sama jest ostrożna a my zapewniamy asekurację. Pod względem balansu, spędza długie chwile siędząc na blacie kuchennym i pomaga mi w gotowaniu. Nie rusza się pomimo ciągłych fal. Myślę że będzie robiła furorę na belce.
W kwestii szkoły dalej musimy poganiać Robina. Nie żeby robił lekcjem tylko żeby robił je dobrze i efektywnie.
Elouan ma tendencje naśladować złe przykłady.
Wczoraj zafundowałam nam małą przyjemność – shortbread milionerów, który wystarczy pewnie na kilka dni. Jeśli nie znacie to spytajcie kolegę g..gle. Jeśli spróbujecie raz, będziecie uzależnieni. Natomiast nie patrzcie na wartość kaloryczną.
A na niebie, dzisiaj same chmury, ale co ważne - jest wiatr. Przepłynęliśmy już 20 procent całego dystansu. To dziwne bo nie mam wrażenia że płyniemy już tak długo ani że jesteśmy już tak daleko.
Mathilde

Mam wrażenie, że płyniemy już od dawna a nie tylko od wtorku. To pozytywne wrażenie. Wypłyneliśmy z Port-la-Nouvelle dokładnie dwa miesiące temu, ale dopiero teraz czuję że zaczeliśmy płynąć. W trójkę z Mathilde i Robinem znaleźliśmy naszą rutynę na wachty, refowanie, zmiany żagli, manewr 'ryba'. Jestem dumny z mojej załogi która zrobiła ogromne postępy i samodzielnie obserwuje i ocenia informacje z instrumentów pokładowych – radar, wiatromierz, gps – aby dostosować kurs, trym żagli lub zredukować/powiększyć ich powierzchnie. Poza faktem oczywistym że płynięcie z załogą trochę bardziej doświadczoną jest bezpieczniejsze, równocześnie w tej chwili coraz żadziej mnie budzą – a na to nie mogę narzekać.

Lymbao wydaję się być jedyną pływającą skorupą na świecie. W radiu cisza, na radarze pustka. Od trzech dni widzimy tylko wodę i niebo, czasami zachmurzone a czasami gwieździste jak tej nocy. Jedyny znak życia to latające ryby odbijające się czasami od pokładu i dorado który złapał się po południu na naszą wędkę. Nie ma lepszych miejsc na kontemplacje.
Marcin

Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire