mercredi 16 décembre 2015

Journal de bord

Mardi 15 décembre
Nous sommes finalement partis à 17h30, après avoir été manger une dernière fois en ville afin de terminer nos escudos capverdiens, posté les dernieres mails et fait le plein de gasoil.
La matinée avait été largement employée au rangement et à la préparation du bateau.

A quelques milles des côtes, pas d'AIS et le second pilote automatique ne veut pas se mettre en route. Hum...
Juste ce qu'il faut en vent, mer calme, personne n'a le mal de mer.

Elouan prend son quart de 19h00 à 20h00. Il est fatigué et pressé d'aller dormir.
Robin le relaie entre 20h00 et 22h00. Toutes les 10 minutes il est dans la chambre pour nous demander quelque chose... Nous ne gagnons pas encore en repos !
Plus de vent, il allume le moteur.

Un peu avant 22h00, je me lève car le génois se promène. Je le passe à tribord. Il se gonfle et se dégonfle sans arrêt, je finis par l'enrouler. J'ai à peine 4 noeuds de vent. Puis soudain, j'entends l'éolienne qui tourne de plus en plus vite. Le vent s'est levé, mais en plein en face de nous ! L'écran indique 0, 2, 3... (direction du vent)
Petit à petit, le vent tourne et avant minuit je coupe le moteur. La mer secoue un peu plus, on avait perdu l'habitude.
IL fait noir, la lune s'est couchée il y a une heure ou deux. Le vent fait siffler l'éolienne et surtout la mer se met à bouger, le bateau tangue. Il fait tellement noir que je ne vois même pas les vagues. C'est assez impressionnant.
Presque 3 semaines devant nous, sans voir la terre, à vivre de ce que nous avons à bord ! Avons nous bien tout ce qu'il faut ? La question que nous nous sommes posée des dizaines de fois. La réponse est simple, nous avons bien plus que nécessaire.
Mathilde

En partant de Mindelo, je ne ressens aucune crainte ni même aucune excitation spéciale. Je suis calme et heureux. J'ai l'impression que nous faisons la chose la plus naturelle qu'il soit sur Terre. Cette croisière est le plus merveilleux cadeau de noël dont je pouvais rêver.
Marcin


Dziennik pokładowy.

Wtorek, 15 grudnia.
Po dniu pełnym przygotowań, obiedzie na lądzie – żeby wydać ostatnie zielono przylądkowe eskudo – oraz po napełnieniu baków i kanistrów dieslem, w końcu wypływamy o 17.30.
Kilka mil od brzegu nasz AIS i drógi pilot automatyczny odmawiają posłuszeństwa, hum...

Wiatr wystarczający, a morze spokojne – nikt nie choruje.

Elouan bierze pierwszą wachtę od 19 do 20, ale zmęczenie sprawia, że bardzo chętnie idzie spać przed końcem wachty.
Robin przejmuje pałeczkę od 20 do 22 jednak dość często trafia do naszej kabiny zadając różne pytania – to znaczy dość limitowany odpoczynek dla nas.
Wiatr słabnie i zapalamy motor.
Wstaję trochę przed 22 ponieważ fok chcę zmienić hals, więc przekładam go z lewej na prawą stronę. Żagiel co chwilę się napełnia i opada, w końcu roluję go zupełnie gdy wiatru zostaje nie więcej niż 4 węzły. Po pewnej chwili słyszę wiatrak który swoim świstem oznacza powrót wiatru. Niestety tym razem wieje prosto w dziób. Powoli, ale zdecydowanie wraca do swojego kierunku normalnego – północny wschód i przed północą zatrzymuję silnik. Morze zaczyna o sobie przypominać a ja czuję że trochę zgubiliśmy nawyk żeglowania.
Jest ciemno, wręcz czarno. Księżyc zaszedł kilka godzin temu, a wiatr kręci naszym wiatrakiem. Jest tak ciemno że nie widzę nawet fal, ciekawe wrażenie.
Przed nami prawie trzy tygodniu bez widoku ziemi, żyjąc z tym co mamy na pokładzie. Czy na pewno mamy wszystko? Zadawaliśmy sobie to pytanie tuzin razy, a odpowiedź jest prosta – mamy zdecydowania więcej niż nam potrzeba.
Mathilde

Wypływając z Mindelo nie czuję żadnych obaw ani żadnej specjalnie wielkiej ekscytacji. Jestem spokojny i szczęśliwy. Mam wrażenie że robimy najbardziej naturalną rzecz na świecie. Ten rejs to najpiękniejszy prezent pod choinkę jaki mógłbym sobie wymarzyć.
Marcin

Mercredi 16 décembre

Manoé s'est réveillée à 7h, sans aucun réveil la nuit. C'est agréable.
Robin a fait un second quart de 5h à 7h, cela nous a permis de nous reposer. Il redort une heure avant le déjeuner.
Nous prenons le petit déj tous ensemble vers 8h30, puis c'est le moment de se mettre à l'école. Manoé joue un peu pendant que je fais le calcul mental à Elouan, puis elle va dormir. Grosse sieste du matin, de 10h à 13h45 ! Elle doit aimer être bercée par les flots.
Malgré cela, je n'aurai pas le temps de me reposer ce matin entre le pain, la dictée d'Elouan et la préparation du repas.
Après le repas de Manoé, nous jouons toute les deux sur le pont au soleil, puis nous débutons activité manuelle : décoration de noël. Ca fait vraiment bizarre, en short et en débardeur, loin de la société de consommation, de penser que Noël approche.

Deuxème sieste pour Manoé à 16h...et elle dort toujours, il est 20h ! En ce moment elle est spécialiste du style.
Pas de poisson aujourd'hui, mais du vent qui nous pousse dans la bonne direction à une allure suffisante.

Elouan n'a pas voulu faire ses quarts ni ce matin, ni ce soir, il a préféré dormir.
Personne n'a eu le mal de mer cette fois ci, il semblerait que nous soyions devenus de vrais marin.
Mathilde

Środa 16 grudnia.

Manoe budzi się o 7, po nocy bez żadnych pobudek. To sympatyczne.
Robin stał kolejną wachtę od 5 do 7, to dało nam możliwość trochę odpocząć. Przed śniadaniem położył się jeszcze na godzinę.
Jemy wspólnie około 8.30, potem czas na szkołę.
Manoe bawi się gdy ja robię tabliczkę mnożenia z Elouan, potem ucina sobie poranną drzemkę. Śpi od 10 do 13.45, chyba lubi być kołysana falami.
Pomimo tego nie mam czasu rano odpocząć gdyż zajmuję się dyktandem Elouan, pieczeniem chleba i przygotowaniem obiadu.
Po obiedzie Manoe, we dwójkę idziemy na pokład bawić się w słońcu. Następnie zajęcia plastyczne – dekoracje świąteczne. To dziwne, poraz kolejny z szortach i bezrękawnikach, z daleka od kultury komercyjnej, myśleć że już za chwilę święta.
Kolejna drzemka Manoe o 16. Śpi cały czas a jest już 20. To chyba jej nowy styl.
Nie złapaliśmy dzisiaj żadnej ryby, za to mamy dobry wiatr.

Mathilde

Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire